Do powstania tego artykułu zainspirowała mnie lektura książki pt. „Trolle Putina – prawdziwe historie z frontów rosyjskiej wojny informacyjnej” napisanej przez Jessikkę Aro. Książka ta stanowi dokumentację bardzo żmudnego śledztwa dziennikarskiego i jest moim zdaniem obowiązkową lekturą dla każdego, kto interesuje się tematami cyberbezpieczeństwa, wojny informacyjnej, wywiadem czy po prostu polityką międzynarodową.
Nie pokuszę się tutaj o recenzję i nie chciałbym Was na siłę zachęcać czy zniechęcać do czytania (choć w moim uznaniu książka jest świetna). Zamiast tego streszczę pokrótce opisywane w niej wątki, a być może sami nabierzecie apetytu na więcej. Ze względu na obszerność materiału artykuł podzieliłem na dwie części. Nadal jeszcze jestem w trakcie słuchania ponad 17-godzinnego audiobooka (książka w formie drukowanej ma prawie 500 stron).
Ponieważ niektóre z wątków, jak np. ujawniona przez hacktywistów współpraca polskiego posła Mateusza Piskorskiego z obcym wywiadem, zachęciły mnie do zgłębienia tematu, w tekście znajdziecie również odniesienia do dodatkowych materiałów, których w książce nie ma.
Jessikka Aro
Jessikka jest fińską reporterką, która w 2014 roku zaczęła dokumentować i upubliczniać przypadki manipulacji opinią publiczną przez pracowników znajdującej się w Petersburgu „farmy trolli” – agencji, która pod przykrywką działalności marketingowej zajmuje się szerzeniem w Internecie dezinformacji na zlecenie Kremla. Autorka jako studentka dziennikarstwa miała okazję odbywać praktyki na Moskiewskim Uniwersytecie Państwowym. Już wówczas zwróciła uwagę na odmienny charakter, jaki pełnią media w Rosji. Są one całkowicie podporządkowane władzy.
Jessikka zdradza, iż dla wybranych studentów, odznaczających się bezkrytycznym posłuszeństwem wobec Kremla, dostępne są dodatkowe zajęcia z prowadzenia wojny informacyjnej. Uczy się na nich technik stosowanych m.in. przez Goebbelsa, takich jak np. „60 na 40” – zasada mówiąca, że jeśli 60% przekazu stanowi prawda, to w pozostałe 40% odbiorca uwierzy nawet, jeśli będą one manipulacją. Albo techniki „zgniłego śledzia” polegającej na fałszywym oskarżaniu swojego oponenta o najbardziej brudne czyny (np. pedofilia, defraudacja, działanie na zlecenie służb wrogiego mocarstwa), czego efektem jest wywołanie skandalu i odwrócenie się najbliższego środowiska od oczernianej osoby.
Ujawniając udane próby wpływania rosyjskich służb na publikacje medialne i w efekcie kształtowanie opinii publicznej sama stała się ofiarą internetowej nagonki. Jej życie poprzez fałszywe oskarżenia i manipulacje zostało zniszczone na tyle, że zmuszona została do ucieczki z kraju w obawie o swoje bezpieczeństwo fizyczne (grożono jej m.in. śmiercią). Techniki, o których pisała z sukcesem zostały więc wykorzystane przeciwko niej samej. Od tego momentu Jessikka Aro zaczęła dokumentować historie ludzi podobnych do niej. Ludzi, którzy ujawniając wpływy rosyjskich służb na kształtowanie się opinii publicznej w swoich krajach stawali się obiektem ataków mających na celu ich dyskredytację, ośmieszenie i zrobienie z nich wrogów publicznych.
Przy okazji swoich badań autorka natrafiła na ślady działań rosyjskich służb mające na celu wywarcie wpływu na takie wydarzenia jak konflikt o Półwysep Krymski na Ukrainie, Brexit czy wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych.
Renatas Juška
Pierwszą z opisywanych w książce ofiar kremlowskiej propagandy jest litewski dyplomata Renatas Juška. Pełnił on m.in. rolę pierwszego sekretarza w litewskim MSZ oraz ambasadora Litwy na Węgrzech. Stał się celem nagonki ze względu na swoje zaangażowanie w rozwój organizacji demokratycznych na Białorusi. Juška promował też prozachodni kierunek polityki w krajach byłego ZSRR, nad którymi Rosja wciąż jeszcze próbowała zachować wpływy.
Ataki i fałszywe oskarżenia pod jego kierunkiem prowadzone były przez wiele lat, jednak ich kulminacyjny moment stanowił okres, w którym pełnił on rolę Ambasadora na Węgrzech. Wówczas to przez dłuższy czas podsłuchiwano i nagrywano jego rozmowy telefoniczne. Wykorzystano je następnie do zmontowania fałszywych nagrań, z których miało wynikać jego krytyczne nastawienie do ówczesnego premiera Litwy, a także plany sadzenia dębów w Iraku, gdzie Litwa prowadziła misję stabilizacyjną. Pierwsze z nagrań miało na celu wywołanie konfliktu pomiędzy nim a rządem. Drugie natomiast ze względu na swą absurdalność miało go ośmieszyć i zdyskredytować w oczach obywateli. Zmanipulowane nagrania zostały umieszczone na YouTubie, co spowodowało ich wiralowe rozprzestrzenianie się w tempie nie dającym mu żadnych szans na zajęcie stanowiska i złożenie wyjaśnień. W efekcie został odwołany z pełnionego stanowiska.
Roman Burko i InformNapalm
Kolejny wątek poruszony w książce to historia Romana Burko, ukraińskiego aktywisty, który zmuszony został do opuszczenia Półwyspu Krymskiego w wyniku jego aneksji przez Rosję. Jest on założycielem serwisu InformNapalm, którego celem jest demaskowanie udziału rosyjskich sił zbrojnych w konfliktach na Ukrainie, a później również w Syrii i Gruzji.
InformNapalm za pomocą dokumentacji gromadzonej przez jego działaczy – wolontariuszy, a także z pomocą technik OSINT-owych (białego wywiadu) zdemaskował, jak informuje na swojej stronie, udział w wojnie przeciwko Ukrainie:
- ponad 2600 rosyjskich żołnierzy,
- 99 rosyjskich jednostek wojskowych,
- 50 typów rosyjskiego wyposażenia wojskowego,
- ponad 300 rosyjskich żołnierzy i oficerów odznaczonych potajemnie przez Rosję za swoje osiągnięcia.
Ukraińscy hacktywiści
W działania serwisu InformNapalm włączyły się z czasem również grupy ukraińskich hacktywistów (m.in. CyberHunta i Ukrainian Cyber Aliance). Zaczęły one gromadzić i dostarczać redaktorom portalu materiały dowodowe zdobywane w drodze cyberataków. Udało im się m.in. przeniknąć do grup, które werbowały ochotników do wojny propagandowej w rosyjskim serwisie społecznościowym VKontakte. Udokumentowali dzięki temu sponsorowanie kampanii dezinformacyjnych przez rosyjskich polityków, agentów i biznesmenów.
Bardzo owocne okazało się również włamanie do komputera prokremlowskiego agenta z Białorusi – Aleksandra Usowskiego. Hackerzy miesiącami śledzili jego korespondencję, dzięki czemu ujawnili jego powiązania z Kremlem. Udokumentowali też proces budowania przez Usowskiego siatki wpływów w Polsce, Czechach i Słowacji. Miała ona na celu propagowanie prokremlowskich idei i zarazem wzbudzanie niechęci w stosunku do Ukrainy. Jedną z zainicjowanych przez niego akcji było opłacenie sprofanowania ukraińskich pomników przez członków polskich środowisk narodowych i skrajnie prawicowych. Za akt ten przesłał na konto córki jednego z działaczy 2 tys. euro. Sponsorował też organizację pikiet prorosyjskich przez polskich (i nie tylko) nacjonalistów, na co otrzymał od rosyjskiego oligarchy 100 tys. euro.
Wątek polski z aresztowaniem posła w tle
Jednym z ciekawszych wątków w tej części historii jest ujawnienie przez InformNapalm powiązań pomiędzy Usowskim, a polskim posłem Mateuszem Piskorskim. Piskorski jest założycielem partii o nazwie „Zmiana”, której członkowie uznawali się za przeciwników kapitalizmu i antyimperialistów. We współpracy z Usowskim zorganizowali m.in. demonstrację wzywającą do zniesienia międzynarodowych sankcji przeciwko Rosji. Na kongresie założycielskim Zmiany występowali natomiast aktywiści propagujący rosyjski punkt widzenia na wydarzenia w Donbasie. W 2016 r. w wyniku ujawnienia informacji pochodzących ze skrzynki mailowej Usowskiego Mateusz Piskorski został aresztowany przez ABW i oskarżony o współpracę z obcym wywiadem.
Przyznam, że wątek ten zainteresował mnie na tyle, że zacząłem przeglądać informacje na ten temat w polskim Internecie. Jeżeli również chcielibyście poczytać więcej o działaniach Usowskiego w Polsce, to w poniższych dwóch artykułach znajdziecie m.in. analizę jego skrzynki pocztowej oraz profili społecznościowych i linki do danych, które zostały wykradzione z jego skrzynki:
https://jagiellonia.org/krecia-robota/amp/
https://jagiellonia.org/jak-kreml-finansuje-polskich-radykalow-zadania-wyplaty-raport-moskwy/amp/
O kremlowskiej strategii wywierania wpływu na kraje Europy środkowo-wschodniej mówi też raport węgierskiego instytutu badawczego Political Capital, o którym więcej informacji znajdziecie pod poniższym linkiem. (Uwaga – artykuł poświęcony jest nominacji posła Adama Andruszkiewicza na wiceministra cyfryzacji. Wypada tu zaznaczyć, iż jego osoba nie ma związku z całą historią, ale w artykule, który powstał przy tej okazji zawarto spore streszczenie raportu Political Capital):
Bill Browder i Siergiej Magnitsky
Kolejną postacią opisaną w książce, która stała się ofiarą kremlowskiej wojny informacyjnej jest brytyjski biznesmen Bill Browder. Przed objęciem władzy przez Putina prowadził on w Rosji wielomilionowe interesy. Nie spodobał mu się jednak nowy porządek, w którym rosyjscy oligarchowie w zamian za ochronę swoich interesów dzielą się zyskami z Kremlem. Stał się wiec, podobnie jak wielu rosyjskich biznesmenów, którzy nie chcieli się podporządkować (Chodorkowski, Nawalny, Lebiediew) wrogiem publicznym w rosyjskich mediach.
Browdera oskarżono o nielegalne interesy i działanie na szkodę firm, których właścicielami byli m.in. byli przestępcy pod protekcją Kremla. W sfingowanych procesach, w których pod nieobecność Browdera reprezentowali go zupełnie nieznani mu ludzie został on uznany za winnego i pozbawiony praw do będących w jego posiadaniu przedsiębiorstw. Rzekomo pokrzywdzonym przez jego działania firmom przyznano natomiast prawo do odzyskania zapłaconych przez nie milionowych podatków. Nie dając za wygraną Browder zatrudnił prawnika i doradcę podatkowego – Siergieja Magnitskiego. Przeprowadził on dla niego śledztwo i wykazał bezpodstawność stawianych Browderowi zarzutów. Dowiódł także powiązań pomiędzy władzami Rosji, a firmami na rzecz których zasądzone zostały odszkodowania. Mimo zgłoszenia wyników swojego śledztwa organom skarbowym, wypłaty zostały w trybie przyspieszonym zrealizowane. Sam zaś Magnitsky doczekał się zarzutów o współudział w rzekomych przestępstwach Browdera i trafił do więzienia, gdzie próbowano go nakłonić do współpracy. W wyniku odmowy został skatowany w celi więziennej przez strażników, którzy następnie nie dopuścili do niego pomocy medycznej i pozwolili mu konać przez półtorej godziny.
Pod wpływem tych zdarzeń Bill Browder za cel życiowy obrał sobie pociągnięcie do odpowiedzialności wszystkich urzędników rosyjskich zamieszanych w śmierć Magnitskiego. Udało mu się ustalić dane 60. z nich i doprowadzić do uchwalenia w Stanach Zjednoczonych (2012), a następnie Kanadzie (2015) i Parlamencie Europejskim (2019) tzw. Ustawy Magnitskiego. Na jej mocy władze danego kraju mają prawo orzec przepadek majątku oraz odebrać prawo wjazdu osobom uznanym za współodpowiedzialne śmierci Siergieja Magnitskiego.
Działalność Billa Browdera spowodowała, że wytoczono przeciwko niemu sprawdzone działa rosyjskiej propagandy. Za pośrednictwem swoich wpływów w Waszyngtonie służby kremla próbowały go oczerniać, oskarżać o przestępstwa a nawet o współpracę z obcym wywiadem. Tylko dzięki jego determinacji doszło do zdemaskowania rosyjskich powiązań z jego oskarżycielami w kraju i ostatecznego uchwalenia Ustawy Magnitskiego. Przy okazji wyszły na jaw próby manipulowania rosyjskiego wywiadu przy wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych i kontakty nawiązywane z przedstawicielami komitetu wyborczego Donalda Trumpa (ich wpływu na wynik wyborów jednak nie dowiedziono).
Na tym jednak nie koniec. Aby zapobiec uchwaleniu ustawy w Unii Europejskiej zainicjowano i opłacono nakręcenie filmu „The Magnitsky Act – Behind the Scenes”, który promowany był jako niezależny i rzucający nowe światło na sprawę Browdera i Magnitskiego. W filmie posłużono się manipulacjami mieszając fikcję z faktami i prezentując wyrwane z kontekstów wypowiedzi bohaterów. Głównymi konkluzjami miały być uznanie Magnitskiego za współwinnego malwersacji oraz domniemanie udziału Browdera w jego zabójstwie. W Parlamencie Europejskim zaaranżowano uroczystą premierę filmu, jednak tuż przed jej datą wyszło na jaw kto stoi za całym przedsięwzięciem i jaki jest jego cel. Mimo to film doczekał się kilku nagród na festiwalach, m.in. w Paryżu i Berlinie, dzięki czemu przyczynił się do szerzenia fałszywych opinii na temat sprawy Browdera.
Ciąg dalszy wkrótce
Pozwólcie, że na tym etapie pozostawię Was z niedokończoną historią. Wrócę do niej już wkrótce, po skończonej lekturze. Oczywiście w każdej chwili możecie sięgnąć też po książkę sami, do czego Was gorąco zachęcam. Zaprezentowane powyżej skrótowe opisy stanowią jedynie zarys pełnych historii, których słucha się z zapartym tchem. Ilość szczegółowych informacji i wątków pobocznych nie pozwala na ich przytoczenie z pamięci czy nawet krótkich notatek, które zacząłem tworzyć.
Dalszy ciąg jest już dostępny w tekście: Trolle Putina cz. 2
Zostaw e-mail aby otrzymać powiadomienia o nowościach oraz dostęp do wszystkich bonusowych materiałów przygotowanych wyłącznie dla subskrybentów.
Dla osób zajmujących się zawodowo cyberbezpieczeństwem nauka rosyjskiego jest inwestycją na co najmniej kolejnych 20-30 lat. A jednak mało kto się uczy…
Niektórzy pamiętają jeszcze z podstawówki 🙂 Siewodnia prazdnik maja w kraju radnom… 🙂
Kamień na kamień, kirpicz na kirpicz,
da zdrawstwujet Lenin, Władimir Iljicz.
Ale słownictwa technicznego w ten sposób się nie nałapie, a pajechat’ w Krym uże nie tak prosta…
Przeważnie ludzie jakoś są w stanie zrozumieć, że nie da się w szkole dobrze nauczyć angielskiego…innych języków też:)
Dzięki, czegoś takiego szukałem! Dodane na półkę „to read” w Goodreads