W poprzednim artykule omówiliśmy ogólne założenia Runetu jako izolowanego, narodowego Internetu w Rosji. W tym natomiast przyjrzymy się bliżej długofalowym konsekwencjom jego wprowadzenia.
Czy można? Można. Technicznie można, ale czy warto…
Własny internet będzie kosztował krocie. To nie tylko koszt zaplanowania, zakupów, wdrożenia, ale również koszty utrzymania. Samo odpalenie Runetu jest dla gospodarki obciążeniem. A jakiej wielkości to koszty?
W 2019r. Indie blokowały sieć podczas protestów przeciwko ustawie o zmianie obywatelstwa. Przestoje internetu kosztowały 1,3 mld dol. W 2020r. Indie poniosły koszt 2,8 mld dol. w związku z blokowaniem Internetu. W 2021r. koszty Birmy wyniosły porównywalne 2,8 mld dol. (przewrót wojskowy). W Kazachstanie koszty wyniosły 430 mln dol. (protesty w styczniu 2022r.). Rosyjskie wyłączenia po inwazji na Ukrainę w miesiąc wygenerowały koszty w wysokości 1,21 mld dol. I to częściowe wyłączenia sieci, a nie całkowita blokada internetu.
Eksperci wyliczyli, że dzienny koszt całkowitego odłączenia Rosji od internetu wynosi 404 mln dolarów. Zaznaczam: dziennie! Po roku oznaczałoby to utratę ok. 10 proc. PKB. Co ważne powyższe wyliczenia nie uwzględniają kosztów utrzymania Runetu (a te, biorąc pod uwagę perspektywę jego rozwoju, o czym w dalszej części, będą tylko rosły). Runet jest scentralizowany, zmonopolizowany, co prowadzi też do korupcji. I to są nieoficjalne koszty, których nie da się policzyć, ale trzeba je dodatkowo uwzględnić. Należy je jakoś pozyskać poprzez hacking lub zdefraudowanie funduszy państwa.
Do tego świat zaczął mocniej odcinać Rosję od globalnych kontraktów technologicznych. Dotyczy to m.in. produktów wysoko zaawansowanych technologicznie oraz o podwójnym zastosowaniu (które można wykorzystać w przemyśle cywilnym i zbrojeniowym) lub wykorzystywanych w przemyśle rafineryjnym. Rosja nie jest samowystarczalna (oprócz samowystarczalności dotyczącej żywności, nigdy nie była), a sankcje doprowadzą do upadku gospodarki i większego jej uzależnienia od Chin. A należy podkreślić, że około 20% importu do Rosji to produkty wysoko zaawansowane technologicznie.
Stany Zjednoczone ogłosiły odcięcie Rosji od amerykańskich mikrochipów, sprzętu telekomunikacyjnego, komputerowego i innych technologicznych produktów. Już teraz eksport technologii z USA do Rosji spadł o ok. 70% od lutego br. Przepisy zakazują sprzedaży towarów wyprodukowanych przy użyciu amerykańskiego sprzętu i oprogramowania.
Z kolei oparcie się Rosji na współpracy z chińskimi firmami technologicznymi jest możliwe, ale…USA mają bardzo rozbudowany system sankcji wtórnych. W takim przypadku firmy reeksportujące towary narażą się na sankcje pośrednie. Wobec tego Chiny kalkulują, gdyż są w wielu aspektach uzależnione od USA. Dla Chin kraje zachodnie są bardziej istotne ekonomicznie niż Rosja. W 2021r. wartość handlu między Chinami, a krajami Unii była prawie dwa razy większa, niż wartość wymiany między Chinami a Rosją. Nie wspominając o wymianie z USA, która jest największa. Rosja nie plasuje się nawet w pierwszej dziesiątce krajów handlujących z Chinami.
To pokazuje, kto kogo w relacji handlowej Rosja – Chiny potrzebuje. Chiny poradzą sobie bez Rosji. Rosja bez Chin gorzej. Nałożenie na Chiny sankcji pośrednich mogłoby doprowadzić do odcięcia dostaw technologii niezbędnych do produkcji półprzewodników i wielu innych produktów. Co więcej, do sankcji przyłączyły się też takie kraje, jak Tajwan czy Korea Południowa, które są importerami zaawansowanych technologii, których w Rosji się nie produkuje (przykłady poniżej). Dla przykładu Tajwan, największy producent układów scalonych na świecie, zakazał eksportu sprzętu do produkcji wafli krzemowych i mikroskopów elektronowych, oraz zezwala na sprzedaż tylko podstawowych jednostek układów o określonych parametrach.
Do sankcji przyłączyły się również oraz nałożyły własne Kanada, Australia, Wielka Brytania i Unia Europejska. Są to kraje, z których do Rosji trafiają komponenty technologiczne i z którymi Chiny kooperują. I te sankcje na produkty z rynku unijnego i anglosaskiego mocno dotkną Rosję i na nie na pewno zwracać uwagę będą Chiny.
Sankcje odcinają Rosję od nowoczesnych technologii i usług. I to właśnie sankcje mogą być dla Rosji szczególnie kosztowne. Zachód stosował blokadę technologiczną w przeszłości w stosunku do ZSRR oraz państw bloku wschodniego. Powstał wtedy CoCom (Coordinating Committee for Multilateral Export Controls, czyli Komitet Koordynacyjny Wielostronnej Kontroli Eksportu). Jego celem było niedopuszczenie państw bloku wschodniego do najnowocześniejszych, ówcześnie technologii, szczególnie tych podwójnego zastosowania (czyli mogących posłużyć rozwojowi techniki zarówno cywilnej i wojskowej). Było to działanie, które dla krajów bloku wschodniego okazało się mocnym ciosem, przeważającym szalę na ich niekorzyść.
Jak widać sektor IT i zaawansowanych technologii będą szczególnie dotknięte problemami. Odcięcie od nowoczesnych technologii, brak transferu technologii, uzależnienie od nieprzetworzonych surowców, brak kapitału na modernizację oraz zerwanie więzi korporacyjnych – to czeka Rosję. Wszystko to może skończyć się dla Rosji bankructwem państwa. Choć tak dla jasności nie jest to jakaś tragedia. Bankrutowały w historii różne państwa (w tym Polska), z różnym dla nich skutkiem.
Konsekwencje dla rosyjskich intrenautów
To tak na poziomie geopolitycznym. A jak ma się to dla przeciętnego użytkownika czy odbiorcy? Czy odcięcie od globalnej wioski oznacza, że nie da się korzystać z żadnych usług poza krajowymi (np. banki, media społecznościowe itd)?
Rosyjska alternatywa – rosyjski sprzęt, rosyjskie usługi, czyli Własny świat
Rosja od wielu lat szykowała się do odcięcia internetu i bazowania na własnych usługach. Chodziło o to, aby pokazać rosyjskiemu użytkownikowi, że dobre usługi i aplikacje powstają także w kraju. Do tego Rosja usankcjonowała piractwo komputerowe (w tym wirtualnych treści). Jest to nieprzestrzeganie międzynarodowych przepisów dotyczących własności intelektualnej i wprost łamanie praw własności podmiotów.
W Rosji popularne są krajowe kopie światowych serwisów, czyli alternatywa dla zagranicznych źródeł.
Przykładem jest najpopularniejsza wyszukiwarka w tym kraju Yandex, czyli największa korporacja rosyjskiej sieci (przynajmniej na razie, bo ze względu na sankcje będzie musiała się podzielić). Jest ona starsza od Google i podobnie zaczynała – od wyszukiwarki. Dziś to korporacja, która w ubiegłym roku utrzymywała ok. połowy rynku krajowego. Yandex oferuje także hosting plików, usługi streamingu wideo, carsharingu czy dostawy żywności, a na wzór Google również inne usługi.
Instagram był do tej pory najpopularniejszym medium społecznościowym. Drugim był Vkontaktie, czyli odpowiednik Facebooka (i to od lat). Wprawdzie na obecną chwilę projekt zastąpienia Instagrama przerósł twórców i ma spore opóźnienie, co nie zmienia faktu, że Rosja ogólnie dobrze sobie radzi na rynku mediów społecznościowych. Do tej pory zaprezentowano jedynie wygląd prototypowej wersji Rossgram, która wygląda jak kopia platformy amerykańskiej i oparta jest o prosty kreator stron. Za to Vkontaktie robi wiele, by zwabić wszystkich na swoją platformę. VKontaktie już teraz w Rosji cieszy się największą popularnością. Oprócz serwisu społecznościowego obsługuje także inne popularne serwisy (w tym najpopularniejszy w kraju serwis pocztowy Mail.ru). Poprzez powiązania właścicielskie z władzą pokazuje, jak daleko posunięte są centralizacja i obecność państwa w sektorze IT.
Rosja ma również Telegram, czyli darmowy, niekomercyjny komunikator internetowy bazujący na chmurze obliczeniowej. Jest to rosyjski odpowiednik takich programów jak WhatsApp, Signal, Google Hangouts czy Viber. Jest dostępny w wersji desktopowej i na urządzenia mobilne, dla wielu systemów. Dzięki szyfrowaniu end-to-end (punkt-punkt) i przesyłaniu z wykorzystaniem chmury nie ma możliwości, aby ktoś odczytał wiadomości. Do tego, by zmniejszyć do minimum ryzyko wycieku informacji czy danych, wiadomości są automatycznie niszczone po odczytaniu. Jest to dopracowany i dobrze rozwinięty program z funkcjami typu czaty grupowe (prywatne i publiczne, do 100 osób) czy dzielenie się multimediami. Trzeba też wspomnieć, że Twitter nie cieszy się w Rosji popularnością i nie stanowi zagrożenia dla rosyjskich mediów.
W Rosji działa także zamiennik TikToka czy Snapchata. Jest to serwis Yappy, którego twórcą jest… Gazprom, przy wsparciu fundacji Innopraktika (właścicielką jest córka Putina), co znowu pokazuje obecność państwa.
Rosja ma również Odnoklassniki, czyli odpowiednik polskiej Naszej Klasy, który z czasem został przekształcony w coś w rodzaju serwisu społecznościowego.
Również dla YouTube stworzono alternatywę, jednak problemami jest bezpieczeństwo i przepustowość. Oba te obszary wymagają ogromnych nakładów finansowych. YouTube zarabia pieniądze na całym świecie, dzięki czemu może sobie pozwolić na ich rozwiązanie. RuTube jest finansowany tylko przez rosyjskie firmy, reklamujące tylko rosyjskie produkty i świadczące tylko rosyjskie usługi, Rosjanom. To spore ograniczenie. Bez wsparcia serwerów firm zagranicznych, może dojść do potrzeby zmniejszania jakości lub/i przepustowości materiałów albo będzie on dotowany przez budżet państwa (znowu ta obecność). I to mimo posiadania specjalistów IT (posiadania jeszcze, o czym poniżej)
Rosjanie planują również stworzenie i uruchomienie krajowego odpowiednika Wikipedii (oczywiście ukazującego wszystko według rosyjskiego punktu widzenia). Według zapowiedzi powinien powstać w ciągu dwóch lat.
Zdiełano w Rosiji
Innym rozwiązaniem jest legalizacja importu produktów (np. sprzęt elektroniczny), które są dostarczane do kraju bez wiedzy producenta. Jakby tego nie nazwać (równoległy transport) nielegalne sprowadzanie produktów bez wiedzy producenta, to taki swego rodzaju przemyt, usankcjonowany przez państwo.
Oprócz powyższego rosyjskie władze opracowały koncepcję rozwoju krajowego rynku półprzewodników.
Do końca tego roku chcą uruchomić produkcję półprzewodników w procesie 90nm (powstał w 2002r).
Do 2024r. chcą zastąpić układy dostarczane przez zagranicę, produkcją krajową bądź z Chin (uzależnienie technologiczne).
Do końca dekady chcą uruchomić produkcję układów 28nm (opracowany w 2011r.).
W Rosji proces 28nm jest wykorzystywany do produkcji krajowych procesorów (ogólnie większość układów stosowanych w przemyśle wykorzystuje starsze, tańsze procesy technologiczne), ale pozostają one w tyle za rozwiązaniami konkurencji. Uwidacznia to brak produkcji zaawansowanej automatyki przemysłowej w Rosji.
Do 2030r. ma nastąpić wzrost liczby krajowych data center do 300 (z ok. siedemdziesięciu istniejących obecnie), co pozwoli na odejście od zagranicznych usług, w tym hostingu.
Wszystko to są koszty związane z rozwojem runetu, o których wspominałem wcześniej.
I wszystko byłoby super, gdyby nie to, że… najnowszy proces produkcyjny to 5nm (taka przepaść), a już w tym roku mają pojawić się układy produkowane w procesie 3nm.
Te plany będą bardzo trudne do osiągnięcia bez technologii z USA, Unii Europejskiej i innych krajów. W Rosji istnieją firmy produkujące elektronikę, ale opierają się one na dostawach części z Chin. Dlatego Rosjanie mogą liczyć na pomoc Chin…i mogą się przeliczyć, ze względu na sankcje pośrednie nakładane na chińskie firmy. Zbytni optymizm na wypełnienie luki przez chińczyków widoczny jest już teraz, gdy współpraca z chińskimi firmami w sektorze zaawansowanych technologii jest wstrzymana. Inne kraje również zostaną ukarane sankcjami, jeśli nie zastosują się do nowych wymagań.
Tylko co to za rozwój, który doprowadza kraj do cofnięcia technologicznego o 15-20 lat oraz do tzw. PIKSELOZY, czyli do czasów gier typu minecraft, wolfenstein oraz systemu windows XP. Przykładem niech będzie poczta. Teraz większość korespondencji odbywa się drogą elektroniczną (email, tweet, itd.). Cofnięcie się o 15-20 lat to jak cofnięcie się do czasów, kiedy cała korespondencja szła zwykłą pocztą (a to pochłania czas i zasoby oraz generuje koszty).
Do tego nastąpił przyspieszony drenaż mózgów, pracownicy sektora IT uciekają z kraju w poszukiwaniu zatrudnienia za granicą. Mieli oni prostą ścieżkę kariery: pracowali w małej firmie (technologicznej), potem przechodzili do większej (Yandex, VKontaktie), a na koniec do korporacji (Facebook, Google, Microsoft). Teraz uciekają, zanim państwo zamknie im możliwość wyjazdu i docelowego zatrudnienia się w jakiejś chińskiej, indyjskiej czy zachodniej korporacji IT.
Na to nakłada się ucieczka zagranicznych firm, które wycofują swoje zasoby z Rosji.
Podsumowanie
Podsumowując: Runet to nie alternatywa, a część Internetu, taki swego rodzaju intranet państwowy (jak korporacyjny tylko większy), za firewallem i z własnym adresowaniem DNS, gwarantujący założony poziom bezpieczeństwa. Odcina kraj od globalnej wioski i przestawia na wewnętrzny system. Daje Rosji możliwość odłączenia od reszty świata, ale ze względu na brak dostępności usług kluczowych, nie wydaje się to właściwe. Sądzę, że jest mało prawdopodobne, aby Rosja zablokowała cały zewnętrzny ruch internetowy. Sądzę, że będzie zarządzać dostępnymi informacjami i w coraz większym stopniu kontrolować przepływ danych.
Rosja to nie kraj, to stan umysłu. Tu nikt nie liczy się z ludźmi, tak było i jest. Liczy się tylko władza i to, co się jej opłaca. Technokrata, autokrata, dyktator czy inny despota – punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Nieważne co jest dobre dla społeczeństwa, ale co jest ważne i dobre dla władzy. Oficjalnym celem Runetu jest zapewnienie cyberbezpieczeństwa. W praktyce chodzi o pełną kontrolę państwa nad biznesem technologicznym i jeszcze większą cenzurę treści. Jest to krajowy internet otoczony cyfrowymi zasiekami. Służy kremlowskiej propagandzie, utrudnia zachodowi informowanie Rosjan o rzeczywistości. Jest wykorzystywany w propagandzie do wewnątrz, manipulacji na zewnątrz oraz w hackerstwie sięgającym po zasoby i środki potrzebne dla państwa. Z drugiej strony niecałkowite odłączenie Runetu od globalnej sieci naraża Rosję na hacking skierowany w jej stronę (co już dzisiaj widzimy).
Do tego dochodzą straty PKB, które ograniczą możliwość późniejszego ożywienia. Gospodarkę będzie czekała transformacja oparta na mniej zaawansowanym technologicznie imporcie. Czyli… rosyjski sprzęt będzie miał relatywnie słabe parametry. Doprowadzi to gospodarkę do uzależnienia od gospodarki Chin, tylko że wtedy Chiny będą dyktować warunki.
W perspektywie krótkookresowej i średniookresowej działanie runetu się pewnie władzy opłaca, ale nie jest korzystne dla narodu, bo nie zrównoważy mu niedostępności globalnej sieci. Rosjanom, by obchodzić cenzurę, pozostanie korzystanie z systemów typu TOR oraz VPN, a także z wyszukiwarek pokroju DuckDuckGo. Wtedy mechanizmy DPI nie są w stanie analizować pakietów danych. Oczywiście do czasu zabronienia przez władzę korzystania z takich rozwiązań, kiedy staną się one nielegalne (co nie jest równoznaczne z ich porzuceniem).
Ale czy opłaca się władzy w perspektywie długookresowej? Jeśli by mnie ktoś zapytał, czy cofnięcie rozwoju firmy o 15-20 lat jest korzystne, to mam tylko jedną odpowiedź. Ale widocznie w Rosji jest inny standard menadżerski. I im analiza BIA (Business Impact Analysis – Analiza Wpływu zdarzenia na Biznes) nadal wychodzi na plus…albo nie wychodzi, bo jej nie robią!!!
A rezultatem będzie cyfrowa izolacja Rosji. Już teraz sektor IT odczuwa skutki zapaści. A wszystko dlatego, że państwa płacą ogromną cenę za cenzurę i blokowanie sieci.
Zostaw e-mail aby otrzymać powiadomienia o nowościach oraz dostęp do wszystkich bonusowych materiałów przygotowanych wyłącznie dla subskrybentów.